A A A

Smrut

Otwieram okno a na dworze smród
Jeszcze widać cokolwiek, to niemalże cud
Z kranu się brudna woda wylewa
Powiędły kwiaty, umrą drzewa
Sznur samochodów pozatykał drogi
wydobywa się dym, bolą ręce, nogi
Trzeba spierdalać by siebie ochronić
nikt nie może mi tego zabronić

Wali na potęgę dookoła nas
Okręciłem głowę szmatą jeszcze raz
Wali na potęgę, wali na potęgę
Wali na potęgę jeszcze jeden raz

Bydłolotem uciekłem, były bilety
Ale tu na miejscu to samo niestety
Kanalizacja od dawna nie wyrabia
Daje całą dobę, siły ludzkie osłabia
Piasek z pustyni z ołowiem wieje
Koledzy, na całym świecie źle się dzieje
Zatruwamy siebie powolutku nawzajem
braci mniejszych wpierdalamy ze smakiem

Wali na potęgę dookoła nas
Okręciłem głowę szmatą jeszcze raz
Wali na potęgę , wali na potęgę
Wali na potęgę już ostatni raz
Wali na potęgę, filozofia ta
Zdobywa wyznawców, co dzień więcej ma
Wali wali wali, wali na potęgę
Wali na potęgę, wali na potęgę

Gówno do morza spuszczamy rurami
Zawsze byliśmy tacy sami
Jeśli nie pożresz brata mniejszego
Morfologia ci się zjebie drogi kolego
Potem będziesz biegał z komputerem na ręce
By 10 godzin siedzieć przy biurku więcej
Paranoja zdrowia rządzi sytym światem
Do jasnej kurwy nędzy powtórzę zatem

Wali na potęgę , tak wygląda to
Niewyobrażalną kasę trzepie WHO
Wali na potęgę, wali na potęgę
Wali na potęgę, WHO
Wali na potęgę, sytuacja ta
Zbiera swoją armię, ona radę da
Wali na potęgę, wali na potęgę
Wali na potęgę już ostatni raz